Kiedy znalazłam przepis na miętusa postanowiłam, że muszę go wypróbować... kilka przeróbek i oto jest :)
Biszkopt karobowy:
2 szkl. mąki pszennej
3/4 szkl. cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki mąki z cieciorki+5 łyżek wody+1 łyżka oleju
1/2 szkl. mleka w proszku
1 łyżeczka sody
2 łyżki karobu
1 szkl. wody gazowanej + 2 łyżki soku z cytryny
Wszystkie składniki krótko wymieszać, wyłożyć do formy wyłożonej papierem do pieczenia i piec ok 25 minut w 180 st.C (do suchego patyczka)
5 opakować landrynek miętowych (po 80g każda)
1/2 szkl. wody
2 duże budynie śmietankowe (na 1,5 l mleka)
3/4 l mleka roślinnego
200g masła lub margaryny bezmlecznej
3 łyżki cukru pudru
W rondelku rozpuścić landrynki w 1/2 szkl wody cały czas mieszając. Dolać 2 szkl. mleka a w pozostałym rozmieszać proszek budyniowy. Na gotujące mleko wylać rozmieszany z mlekiem proszek budyniowy, dobrze wymieszać, chwilkę pogotować, przykryć folią spożywczą robiąc wykałaczką kilka dziurek i odstawić do całkowitego wystudzenia. Masło utrzeć na puch z cukrem pudrem, dodawać po łyżce wystudzony budyń.
2 galaretki agrestowe
2 torebki mięty
2 szkl. wody
herbatniki
Miętę zaparzyć w szklance wody. Galaretki rozmieszać w szklance wrzątku, dolać zaparzoną miętę, odstawić do wystudzenia.
Na biszkopt wykładamy krem budyniowy, na kremie układamy herbatniki(u mnie Holenderskie San)i zalewamy tężejącą galaretką. Ciasto należy wstawić co najmniej na 1-2 godziny do stężenia w lodówce.
Smak mięty nie jest dominujący, jest to raczej takie orzeźwiające "chłodzenie" na końcu języka :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz